- Tę moją ostatnią książkę, którą kończę pośpiesznie, wiedząc – że umieram, dedykuję ukochanej Żonie i ukochanym Dzieciom, bez których moje życie byłoby daremne – taką dedykację dr Grzegorz Świątoniowski zamieścił na początku swojego dzieła: Przyszłe światy i kwestie pomniejsze…
12 stycznia, na tydzień przed odejściem z tego świata, dr Grzegorz Świątoniowski w klubie PROZA we Wrocławiu miał spotkanie autorskie na którym promował swoje dwie najnowsze książki: Przyszłe światy i kwestie pomniejsze… oraz Cykle starkówieckie. Niepozorne pod względem wielkości, nie przekraczające 100 stronic. Ich ciężar gatunkowy niewspółmierny jest jednak do grubości książeczek. Na promocji była spora grupa osób z Krotoszyna – personel oddziału onkologicznego, przyjaciele, znajomi.
Cóż – przybyłem do tej dziwnej krainygdzie wszystko jest płaskie i uprawnea ludzie pamiętają każdy kąt(bo pradziadek złamał tam nogęw trzydziestym siódmym)Jakże inna jest pamięćplemion osiadłych!Niedostępna nam – wygnańcom(wspomnienie bydlęcych wagonówpodzieliło pamięć mojego domuna: „przed” i „po”i wszystko „przed” jest- mimo całej czułości –skończone naprawdę: żadenkąt nie przetrwał zawieruchy)A tutaj –w świecie miasteczek i wsiWielkiego Księstwa Poznańskiegowszystko o wszystkim pamięta
Tomik zawiera 43 utwory, z reguły są to krótkie teksty. Powiedzielibyśmy: to nie są wiersze banalne, wiersze z obrazka, czytywane do poduszki. Mówią o świecie, ale też o nas. Podejmują sprawy życia, miłości, tęsknoty, samotności, zła, śmierci, odpoczynku. To są wiersze, które wymagają zatrzymania. Inaczej nici z ich zrozumienia. W kilku z nich wyczuwa się zupełnie niezakamuflowane poczucie humoru autora. Jakby poprzez słowa uśmiechał się do Czytelnika…
Druga książka – Przyszłe światy i kwestie pomniejsze… to zróżnicowane rozważania filozoficzne, eseje interpretujące świat z wielu płaszczyzn. Jedne z nich dotykają kwestii metafizycznych, inne koncentrują się na głębszym zrozumieniu biologii. Co jakiś czas napotykamy też aluzje i odwołania do znanych filozofów, co świadczy o doskonałym poznaniu ich myśli przez autora.
Te rozważania pisał nie tylko lekarz - onkolog, ale przenikliwy humanista szukający prawdy, który w codziennej praktyce dotykał tajemnic ludzkiego życia i śmierci. I widział w tym o wiele więcej niż może zobaczyć medycyna. Jego zdaniem współczesne uprawianie filozofii powinno łączyć się z fizyką. - Obecnie filozofii nie może uprawiać serio ktoś, kto choć trochę nie jest fizykiem. Ewentualnie biologiem (jak ja, ale jest to gorsza opcja) – pisał. Miał więc świadomość, że filozoficzna refleksja nad światem musi dzisiaj wyjść daleko dalej niż jej tradycyjne rozumienie jako nauki humanistycznej. Filozofia powinna łączyć więc ze sobą nowe elementy nauki, być dziedziną interdyscyplinarną. Wydaje się, że za jego stwierdzenie stało przekonanie (w którym nie był osamotniony), iż filozofia powinna też nawiązywać do najnowszych odkryć naukowych.
Zapewniał jednak, że potrafi i zwraca na to szczególną uwagę, by rozważania filozoficzne wyraźnie oddzielać od tworzenia poezji. Bronił się przed tym, by w wierszach nie było uprawiania filozofii.
Był osobą, która zupełnie nie przypominała filozofa, w takim potocznym – może nieco krzywdzącym - stereotypie. Doktor Grzegorz był osobą pogodną, wesołą, łatwo nawiązującą kontakt, ale równocześnie – stanowczą i zdecydowaną.
W eseju Koniec bytu czytamy:
Czy znamy byt, który przestałby istnieć? Rozbity wazon nie przestaje istnieć, podobnie jak rozbite jądro atomu itd. Rozjechany kot też nie przestaje istnieć – do końca. We współczesnej fizyce dostrzeżono ponoć prawdziwe „znikanie i pojawianie” się obiektów bardzo małych (foton?) w skali całego wszechświata.Ważkim kandydatem może być samoświadomość („ja”). Być może „ja” przestaje istnieć w mocny sposób – ale czy „ja” jest bytem, czy jedynie funkcją jakiegoś bytu (np. ciała-mózgu). Klasyczne rozumienie epifenomenalistów. Jeśli założyć – a nie jest to nieprawdopodobne – że samoświadomość może być czasowo włączana/wyłączana (np. farmakologicznie), zatem pojawiać się i znikać, to w mocny sposób popiera to tezę o funkcji. Poza tym, „ja”, ex definitione, nigdy nie spostrzeże, że przestało istnieć.Być może coś, co „wpadnie do czarnej dziury”, przestaje istnieć – przynajmniej w rozumieniu istnienia zaproponowanym przez nas w „Metafizyce”(przestaje istnieć, bo nie ma już eksperymentu, w którym bierzemy wspólnie udział – nic z czarnej dziury się do nas nie przedostanie). Być może. Czy ktoś widział kiedyś, żeby coś przestało istnieć?
Pierwsze spostrzeżenie może być takie, że autor swobodnie w tych rozważaniach żongluje tematami filozoficznymi, jakby bawił się w najlepsze. Ale za taką pozorną zabawą stoi próba zrozumienia sensu rzeczywistości, którą poznaje, opisuje, definiuje i odkrywa. Często zadaje pytania. Takie są jego teksty.
I jeszcze kilka krótkich cytatów, naszkicowanych nieco z przekąsem:
Z równowagi nie wynika nic. Wszystko dzieje się z braku równowagi. Stąd praktyczna uwaga, że nie trzeba być nazbyt poukładanym człowiekiem.
Raz na jakiś czas Pan Bóg przypomina mi o sobie, mówiąc: „To ja jestem Bogiem”.
Szczęśliwy, kto ma dużą wadę i równie duży charakter.Powtarzam: przeceniamy świadomość. Jest ona, być może, jedynie koniecznym produktem ubocznym pewnego stopnia złożoności.
Obie książki wydane zostały przez Oficynę Wydawniczą ATUT. Możliwe jest zamówienie ich drogą internetową. W księgarniach internetowych kupić można też wcześniejsze książki śp. dr. Grzegorza Świątoniowskiego.